Zioła
Hydroponika. Ogrodnictwo dla każdego.
10:55
Ziołowe hej :) Ten tydzień był zdecydowanie przełomowy i działo się w nim tyle że mogłabym rozdzielić to na kilka ładnych, intensywnych tygodni. Za mną bardzo ważny egzamin zawodowy. Wszem i wobec mogę już ogłosić że jestem dyplomowaną fitoterapeutką. Potocznie mówiąc jestem wiedźmą z dyplomem:) Zdanym na 5. To bardzo ciekawe uczucie dostać taką ocenę z egzaminu państwowego. Nie spodziewałam się a jednak. Też tak macie że kiedy zbiega się Wam coś ważnego, nagle Wasza produktywność wzrasta o +150% ? Pomiędzy pracą i nauką zdążyłam nadrobić wszystkie zaległości w projektach które czekały na ukończenie i rozpocząć nowe. Tak, nie ma nic lepszego w przerwie od nauki niż pisanie nowych ofert. Polecam :) A o czym dziś ? O turbo maszynie, która zmieniła moje wahania co do skutecznego ogrodnictwa w mieście. Jeśli macie właśnie przerwę w czymś, nad czym intensywnie pracujecie, to zapraszam.
Hydroponika, bo to właśnie o niej mowa. Brzmi trochę jak astrofizyka, a trochę jak hydrozagadka. Na szczęście w praktyce jest zdecydowanie prostsza. Wiem, bo sprawdziłam. Hydroponika to nic innego, jak uprawa roślin, ziół, warzyw w warunkach domowych bez użycia ziemi. Nie brudzimy się przy sadzeniu, doglądaniu czy pielęgnowaniu naszych roślin. A i tak wszystko rośnie i to w zawrotnym tempie. Hydroponika to uprawa roślin na pożywce wodnej, bez kontaktu z glebą, co daje nam pewność że nie mamy styczności z zarodnikami pleśni lub jaj pasożytów. Do takiej uprawy przekonał mnie bardzo prosty system działania szklarni, tu się nie można pomylić. Spokojnie polecałabym ją osobom, które twierdzą że mają dwie lewe ręce do roślin. Ja w tej szklarni wyhodowałam ogórecznik, nagietek, rumianek i dziurawiec w przeciągu miesiąca. A co było w niej najsmaczniejsze ? Poziomki już w marcu ! Sam fakt tego, że mogę obserwować każdy etap wzrostu rośliny jest fantastyczny. To trochę jak akwarium, tylko że dla zielarki. Też uspokaja i przybliża do natury.
Używam domowej szklarni kilka miesięcy i mam parę wniosków. Lubię rozwiązania ekologiczne i bliski jest mi ruch zero waste. Dlatego uprawa bez konieczności używania plastikowych doniczek przemawia do mnie głośno i wyraźnie. Ponadto szybkie rezultaty uprawy widoczne są już po trzech tygodniach od zasadzenia i dają dużo satysfakcji każdemu. Sprawdziłam na dzieciach, nawet one są zainteresowane tym, co się dzieje za szybką kosmicznego akwarium. Do uprawy potrzebujemy tak na prawdę tylko nasionek, waty, szczypty nawozu i wody. Szklarnia jest zaopatrzona w filtr wody który napowietrza uprawę i rozprowadza składniki odżywcze do korzeni nasion. Od momentu posadzenia nasion hydroponiczna uprawa robi resztę za nas. jedyne o czym powinniśmy pamiętać to nawadnianie jej raz na dwa tygodnie. Oprócz tego, kiedy pracuje świeci ledowym światłem, ono spokojnie wystarcza jako jedyne oświetlenie w pomieszczeniu i tworzy przytulna atmosferę. Plusem jest też to, że domową szklarnię możemy ustawić dosłownie w każdym miejscu w domu. Ja wybrałam do tego celu tzw. zielony pokój, w którym eksperymentuję z roślinami. Porównałam tempo wzrostu rozsady pomidorów koktajlowych i pierwszą partię ziół wysianych w hydroponice. Wynik 3:0 na korzyść hydroponiki w tempie wzrostu. Ale to mnie nie zdziwiło, w szklarni panują idealne warunki zarówno pod kątem temperatury jak i światła oraz zaopatrzenia w składniki odżywcze.
Bardzo chciałam uchwycić pierwszą partię warzyw jakie posiałam, niestety one były szybsze od mojej migawki i dosłownie zniknęły na talerzach i w sałatkach w mgnieniu oka. Obecnie wysiałam rukole ( całe 24 sztuki, tyle jest oczek do obsadzenia ) ponieważ używam jej w kuchni hurtowo. Postaram się Wam pokazać jej wzrost na moim Instagramie już niebawem. Po dziesięciu dniach od rozpoczęcia uprawy zazwyczaj sprawdzam co się udało wysiać, a które nasionka były za słabe i nie zakiełkowały. Mogę je wtedy usunąć i posiać w ich miejsce nowe, w ten sposób cały czas mam dostęp do świeżych ziół w różnym stadium rozwoju.
Ja dopiero zaczynam swoją zabawę z hydroponiką, ale już mam plan jakie warzywa i owoce chce jeszcze przetestować. Taki sprzęt to dla zielarki jak najnowszy model Range Rover'a i wcale nie żartuję. Hydroponiczna uprawa daje mi możliwość dostępu do świeżych i organicznych warzyw bez GMO. Jest coś cenniejszego dla osoby dbającej o to co je ? Nie trzeba się doktoryzować w botanice ( choć jeśli ktoś chce, to czemu nie ) żeby mieć spore plony i dużą różnorodność w domowej uprawie.
Nie dziwcie się więc, że otaczam się zielenią gdzie tylko mogę. To właśnie ona pozwala mi oderwać się od biegu dnia codziennego. Od przeskakiwania pomiędzy spotkaniem w kancelarii odszkodowawczej albo kolejnym dużym egzaminem. Zieleń uspokaja i jeśli mogę Wam cokolwiek doradzić, to spróbujcie gdzieś w przestrzeni wzroku zaopatrzyć się choć w namiastkę zieleni - małą doniczkę z najprostszą roślinką. Albo spróbujcie sami wyhodować awokado. Nie ma nic prostszego a satysfakcja ogromna ! Jeśli macie pytania do tego sposobu uprawy to piszcie śmiało, co wiem to Wam opowiem.
Zdrowego i pysznego weekendu !
Zdrowego i pysznego weekendu !
49 komentarze
Powiem Ci, że wygląda jak futurystyczne laboratorium. Genialne !
OdpowiedzUsuńOla, własnie tak to wygląda. Ale na szczęście w tym laboratorium hoduję same witaminy :)
UsuńJaki fajny blog! Będę zaglądać, temat bardzo mi bliski :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńAnika bardzo mnie to cieszy. Zaglądaj, zapraszam :)
UsuńSłyszałam o tej metodzie, jest bardzo ciekawa. Mysle, że trzeba mieć w sobie powołanie, żeby się tym zająć. O swoje - trochę się obawiam;-). Ale kto wie?
OdpowiedzUsuńPowołanie mówisz :)? W ten sposób na to nie patrzyłam, ale coś w tym jest skoro od rana do nocy 'buszuję' w ziołach.
UsuńGratuluję zdania egzaminu!
OdpowiedzUsuńMarzy mi się taka szklarnia - jednak na razie nie mam na nią ani wolnej przestrzeni, ani funduszy...;)
Dzięki, to fakt szklarnia jest inwestycją ale ja wiem że to się zwróci - w zdrowiu i witaminach :)
UsuńGratuluję specjalizacji! :)
OdpowiedzUsuńA sama szklarnia wygląda jak akwarium! Niesamowite! :)
Dziękuje pięknie. Dobrze Ci się kojarzy, szklarnia to troszkę jest akwarium tylko z roślinami które później lądują w Twojej sałatce.
UsuńSuper pomysł - zaciekawił mnie. Będę tu zaglądać bo jest tu ciekawie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCo mogę powiedzieć, wskakuj i czuj się na mojej zielonej łące jak u siebie :)
UsuńBardzo fajny sposób. Ja długo się zastanawiam nad posianiem ziół w domu jednak myślałam żeby to zrobić w ziemi. Opisany prze Ciebie sposob ze szklarnią jest mega. Szkoda że na stancji nie mam na to miejsca.😏
OdpowiedzUsuńTak, jak pierwszy raz się dowiedziałam o tym sposobie uprawy byłam pod wrażeniem. Nie dość że upraszczamy sobie życie to nadal jest to ekologiczna uprawa. Plus wszystko co posadzę rośnie w błyskawicznym tempie i smakuje rewelacyjnie. Stancja to faktycznie mała przestrzeń, ale życzę Ci żebyś mogła się kiedyś przekonać jak to jest być ogrodnikiem z domową szklarnią :)
UsuńCiekawe, nawet bardzo, będę zaglądał częściej :)
OdpowiedzUsuńNie miałam pojęcia, że istnieje coś takiego, jak uprawa bez ziemi. Swoją drogą na zdjęciach wygląda to trochę jak z filmu Sci-fi :)
OdpowiedzUsuńWiem, kiedy pierwszy raz odpakowałam szklarnię też miałam to wrażenie. Także powiem Ci że scenografię do filmu już mam jakby ktoś planował nakręcić w najbliższym czasie :)
UsuńCoś wspaniałego, jeszcze nie spotkałem się z czymś takim. Brzmi bardzo ciekawie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPaweł to do niedawna też była dla mnie nowość a jak się okazuje w użyciu jest super proste i nie wymaga jakiś specjalnych umiejętności. Pozdrawiam
UsuńSłyszałam już kiedyś o tym. Bardzo ciekawa sprawa!
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł z tą szklarnią. Hm, może kiedyś...
OdpowiedzUsuńInteresujący sposób na edukację dzieci. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńGratuluję tak świetnie zdanego egzaminu :)
OdpowiedzUsuńNie dość, że zdrowo, to jeszcze tak zielono - Wygląda naprawdę nieźle! ;)
OdpowiedzUsuńMusi naprawdę robić wrażenie takie "domowe labo" z roślinami :) Przy okazji świetny temat do rozmowy z gośćmi, bo ja np. ciekawska jestem i zaraz chciałabym obejrzeć co i jak :) I nie widzę praktycznie żadnych wad, a zalety super zdrowe :)
OdpowiedzUsuńJa też nie widzę wad, na początku myślałam że takie urządzenie musi zapewne bardzo głośno pracować i pochłaniać masę prądu. Nic bardziej mylnego. jest cichutkie i oszczędne.
UsuńKoleżanka z roku pisała pracę o hydroponicznej uprawie pelargonii. Tak mi się skojarzyło :-)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tym wcześniej, bardzo innowacyjne rozwiązanie. Sama nie uprawiam roślin ani w warunkach ogrodowych (bo nie mam ogrodu), ani w domowych - ale podziwiam pasję, z jaką o tym piszesz :)
OdpowiedzUsuńJa zamierzam zrobić sobie swój mały ogródek przy domu. :-) Ciekawe rozwiązanie. :-)
OdpowiedzUsuńwow, robi wrażenie :)
OdpowiedzUsuńNatknęłam się już parę razy na takie domowe szklarnie - bardzo ciekawa inicjatywa :)
OdpowiedzUsuńwoww...to jak kuchnia fusion:) ale ja mam tak słabą rękę...że nawet taka forma chyba by u mnie nie przetrwała...
OdpowiedzUsuńJa mam swój ogród, więc takie uprawy nie dla mnie, ale wygląda to ciekawie :-)
OdpowiedzUsuńRównież gratuluję zdanego egzaminu! Zielarskie akwarium wygląda dość nowocześnie, ale po przeczytaniu tego wpisu zapragnęłam takie mieć i trochę poeksperymentować :) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńOd dawna myślimy, żeby taki "ogród" sobie zafundować w mieszkaniu. <3
OdpowiedzUsuńPosiadanie własnych ziół daje na pewno ogromną satysfakcję i dodaje smaku w kuchni. Nie potrafię za to sobie wyobrazić warzyw rosnących bez ziemi :O Daj znać, co tam Ci się udało wyhodować. Taka mini szklarnia super by się zaprezentowała w kuchni, tylko dobrze by było ją zaplanować już na etapie projektu pomieszczenia.
OdpowiedzUsuńJakie to jest fantastyczne urządzenie, oj marzyłoby mi się takie akwarium z ziołami.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, w pierwszej chwili brzmi to jak czarna magia :) W drugiej chwili z kolei wszystko nabiera realnego wyglądu i myślisz sobie - to nic trudnego. W trzeciej zdajesz sobie sprawę, że nawet to jest dla Ciebie za trudne, a najlepiej wychodzi ci hodowla... kaktusów :) <-to wszystko oczywiście o mnie :)
OdpowiedzUsuńSUPER! Uwielbiam zioła;)
OdpowiedzUsuńwww.naturalnieandzia.blog.pl
Po pierwsze gratuluję (i zazdroszczę) takiego dyplomu! Po drugie super ciekawie brzmi ta hydroponika! Ja póki co przerzuciłam się z ziołami z doniczek do gruntu i marzę o suszu na zimę...
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu czytałam książkę science fiction, gdzie ludzie mieszkali w silosie pod ziemią (bo ziemia była skażona) i mieli tam właśnie farmy hydroponicze. No ileż ja się namyślałam co to takiego jest :) Dziękuję za wyjaśnienia :) Cudnie mieć takie coś w domu! Tylko trzeba mieć odrobinę więcej miejsca niż 35 m^2 :)
OdpowiedzUsuńCo do tego, że fajnie mieć w zasięgu wzroku jakiś kawałek zieleni, to się zgodzę :) W pracy mam dwa kwiatuchy doniczkowe i uwielbiam się na nie patrzeć, a dodatkowo tworzą przy biurku taką przytulną atmosferę :)
Muszę wprowadzić elementy takiego "laboratorium" do własnego ogródka. Gratuluje wyników egzaminu ;)
OdpowiedzUsuńSama nazwa rzeczywiście brzmi dość zagadkowo:p Gratuluję Ci serdecznie takiego dyplomu!
OdpowiedzUsuńPierwszy raz o czymś takim słyszę, gdybym miała więcej miejsca to pewnie bym się skusiła na takie rozwiązanie
OdpowiedzUsuńNawet nie wiedziałam, że można takie rzeczy robić w domu!
OdpowiedzUsuńA możesz powiedzieć jak takie urządzenie sobie sprawić? Czy robiłaś to samodzielnie czy kupiłaś gotowe rozwiązanie? Jeśli gotowe to gdzie? A może masz jakiś dokumenty projektu jak takie coś zrobić samodzielnie?
OdpowiedzUsuńA może to jest GreenFarm?
UsuńBardzo fajnie zostało to napisane.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń