Książki i zioła na wakacje
10:21Patrzę w kalendarz i sama nie dowierzam że ten miesiąc już się kończy. Kto wie, kiedy zleciał czerwiec? Jak dla mnie to najbardziej intensywny miesiąc tego roku. Z wielu względów. Pomidory zaczynają kwitnąć, papryka zawiązuje pąki, a wszystko dosłownie wszystko dookoła pachnie jaśminem! Szczerze go uwielbiam, a kiedy przekwitnie, szukam tego zapachu przez cały rok. Za parę dni czeka mnie najważniejszy egzamin w tym roku i nie ukrywam że dużo od niego zależy. Jeśli się uda, nie omieszkam się pochwalić, w każdym razie trzymajcie kciuki. Bardzo się teraz przydadzą. Skacząc po dniach, czy raczej pędząc między tygodniami czerwca, zdążyłam zebrać kilka bardzo ciekawych lektur. A ponieważ jestem zielarskim molem książkowym jakich mało, postanowiłam pokazać Wam perełki, na które ja zwróciłam uwagę. Lecimy z wakacyjnym niezbędnikiem!
Pierwszą i z wielu względów ważną dla mnie lekturą, jest najnowsza publikacja z Państwowego Związku Wydawnictw Lekarskich PZWL. Od wielu lat podczytuję ich książki o tematyce medycznej. Lubię to wydawnictwo właśnie ze względu na naukowe podejście do tematu i informacje podparte badaniami. Od kiedy zaczęłam swoją przygodę z ziołami (czyli dawno, dawno temu) na mojej półce zaszczytne miejsce znajdowały właśnie publikacje od PZWL. Obowiązkową jak dla mnie lekturą każdego zielarza jest "Fitoterapia i leki roślinne". Co tu dużo mówić, bardzo dokładnie rozwinięty dział farmakognozji oraz terapeutycznych zastosowań surowców zielarskich. Lubię takie cegły, nie odstraszają mnie, wręcz przeciwnie.
W to lato chcę Wam pokazać lekturę w sam raz na kilka sjest w hamaku. "Zioła w medycynie. Choroby układu pokarmowego" to lektura przystępna. Nie tylko cenowo
(książka jest na każdą kieszeń) ale i przystępna w sposobie przekazywania wiedzy. Jak zaznaczają autorzy, jest to pionierska publikacja na rynku polskim. Też uważam że brakowało nam takiego ujęcia tematu. Obecności ziół w medycynie. Pierwszy z brzegu przykład, nasza pospolita aspiryna, czyli kwas acetylosalicylowy odkryty najpierw w korze białej wierzby. Sylimaryna zawarta w popularnych tabletkach wspomagających regenerację wątroby, znajduje się w przyrodzie w ostropeście. Bardzo się cieszę że Ilona Karczmarczyk-Sedlak wraz z Arkadiuszem Ciołkowskim popełnili to wydanie. Zgrany duet kierownika Katedry i Zakładu Farmakognozji i Fitochemii SUM oraz dyplomowanego fitoterapeuty, gwarantują idealny przewodnik po zastosowaniu ziół w terapiach przewodu pokarmowego. Warto zaznaczyć, że książka jest delikatnie i lekko ilustrowana, to sprawia, że wiadomości pochłania się jeszcze przyjemniej. Publikacja została bardzo dobrze zaplanowana, zaczynamy od chorób jamy ustnej, przechodzimy do chorób przełyku, stamtąd do żołądka i sukcesywnie przechodzimy przez cały układ pokarmowy. Ja już się nie mogę doczekać kolejnej zapowiadanej publikacji z tej serii. Tym razem o bardzo aktualnych chorobach cywilizacyjnych.
P.S. Kiedy pisałam ten tekst, dostałam informacje z wydawnictwa, że pierwszy nakład rozszedł się jak świeże bułeczki i to jest piękna wiadomość.
Ponieważ nie samymi chorobami i ich leczeniem człowiek żyje, kolejna propozycja na plażę to "Superfood z ogrodów, łąk i lasów. Energia i zdrowie z natury" autorstwa Karin Greiner. Jak wiadomo, zamiast leczyć lepiej zapobiegać i jeść żywność, która dostarczy nam cennych składników odżywczych. Czasem tak bardzo się zapętlamy w pęd ku zdrowemu odżywianiu, że zapominamy o tym, co cennego mamy pod ręką. Jagody goji czy nasiona chia z całą pewnością są superżywnością, jednak czy nie prościej jest sięgnąć po czosnek niedźwiedzi, podagrycznik, mniszek lekarski, czy choćby koniczynę łąkową ? Zauważyłam, że często jesteśmy skłonni uwierzyć producentowi, że to, co sprzedaje jest autentycznie zdrowe natomiast obawiamy się tego, co rośnie w naturze. Pokutują stereotypy i błędne przekonania, że to co rośnie na łące jest nie do spożycia. Jak do tego doszło, że coś zapakowane w plastikową folię, przetworzone i napakowane chemią nazywamy pożywieniem, ale nie mamy odwagi spróbować ziół z łąk?
W książce znajdziemy dużo informacji o tym, czym są pędy, korzenie, pąki, kwiaty, kłącza, bulwy oraz jak z nimi postępować. Może to nas przekona choć trochę do eksperymentowania z witaminami na naszym talerzu. Ta publikacja jest podzielona według pór roku, łatwo w ten sposób zapolujemy na to, co obecnie kwitnie. Oprócz tego, książka jest przepełniona łatwymi przepisami. Mam kilka swoich ulubionych. Wegetariańska pieczeń orzechowa już czeka w kolejce, natomiast carpaccio z buraków z kremem chrzanowym to faworyt letnich imprez pod chmurką. Autorka wzbogaciła przepisy o swoje autorskie hity, czyli porady w których znajdziemy jej wskazówki: jak mądrze zbierać pąki, czy jak przyprawić dania, aby smakowały wybornie. Pyszna i obowiązkowa lektura!
Przenieśmy się na chwilę w świat przyrody. Nathanael Johnson chce nam opowiedzieć "Sekrety roślin i zwierząt". Interesuje Was majestat gołębi, dyskretny urok ślimaków i inne cuda przyrody? Historia tej książki jest bardzo ciekawa. Cała przygoda z poznawaniem przyrody zaczęła się kiedy Nathanael postanowił nauczyć córkę nazw wszystkich drzew, jakie mijali w drodze do przedszkola w San Francisco. Ten mały pomysł szybko urósł do rozmiarów dużego projektu, a jego efektem jest książka w którą zanurkowałam z nieskrywaną przyjemnością. Ponieważ mieszkam w całkiem sporym i pięknym mieście, postanowiłam sama przyjrzeć się temu, co mam okazję mijać na co dzień. W trakcie spacerów zerkam ukradkiem na drzewa, krzewy i sprawdzam czy sama jestem w stanie je nazwać. Mam też ochotę nauczyć się rozpoznawać ptaki po dźwiękach jakie wydają. Choć to będzie nieco trudniejsza zabawa. Wracając do sekretów roślin i zwierząt, okazuje się, że skrywają ich przed nami całkiem sporo. Jeśli chcesz się dowiedzieć, jakie zabiegi higieniczne ma sępnik różowogłowy (i kto to taki), jak to jest być mrówką, czy jaki jest wizerunek wron w społeczeństwie, koniecznie sięgnij po tą książkę. Ja czuję się zainspirowana do dalszych poszukiwań i zgłębiania wiedzy o tym, co mnie otacza.
Kiedy słyszę słowo - detoks - myślę, że to nie dla mnie. Nie jestem fanką odmawiania sobie czegokolwiek, czy rezygnowania z małych przyjemności. Jednak kiedy usłyszałam o książce "Zielony Detoks" wiedziałam, że chcę ją przeczytać. Oczywiście jej autor, Zbigniew T. Nowak, nie namawia do restrykcyjnej diety, a jedynie zachęca do wprowadzenia zielonych roślin w codzienny jadłospis. Kartka po kartce dowiadujemy się, jak rośliny lecznicze wymiatają z organizmu wolne rodniki i gwarantują długie życie. Spis treści pozwala nam na wyszukiwanie roślin, którymi jesteśmy zainteresowani czy schorzeń, które chcemy pokonać. I to jest bardzo praktyczne rozwiązanie. W czasach, kiedy naukowcy szukają leku na długowieczność, my mamy w zasięgu ręki substancje oczyszczające nasz organizm z toksyn. Jak pisze autor: "Zamiast kupować pigułki, sięgnijmy po zioła i owoce" Odkrywcze? Być może i nie, choć jeśli się nad tym zastanowić i zerknąć na przepastne szuflady domowych aptek, to ma to sens. W tej książce znajdziemy tanie kuracje które pomogą poprawić jakość naszego życia. Każda roślina jest dokładnie opracowana, opisy są wzbogacone o ciekawostki i historie związane z danym ziołem czy rośliną. Weźmy pierwszy lepszy przepis, jak choćby eliksir dla chorego serca - sok z aronii. Zebrano tu 25 roślin leczniczych od egzotycznych jak bakopa, gotu kola po pospolite jak cebula, porzeczka, czy czarna jagoda. Ja czuję się lepiej od samego przyswajania tej magicznej wiedzy!
W lecie i przy dobrej lekturze należy pamiętać o nawadnianiu. Oprócz wody codziennie popijam ziółka. Ostatnio natknęłam się na młodą i prężnie rozwijającą się polską firmę produkującą ziółka a dokładniej mieszanki ziołowe. Do wyboru mamy mieszankę na oczyszczanie, odchudzanie i wzmacniającą odporność. Mieszankę na odchudzanie szybko przygarnęła moja Mama i stwierdziła, że w porównaniu z innymi suplementami ziołowymi, bardzo jej smakuje. Na efekty musi jeszcze chwilę poczekać, jednak jest zdeterminowana. Choć zaczęła niewinnie się od herbatki, dodała do swojego codziennego menu spacery i zdrowe sałatki. W skład wybranej przez nią mieszanki wchodzi gwiazdnica pospolita, korzeń mniszka, kłącze perzu, oraz liść pokrzywy. Ma ona na celu przyspieszenie metabolizmu oraz poprawienie trawienia.
Ja skusiłam się na mieszankę poprawiającą odporność, bo tej nigdy za wiele. Skład jak dla mnie jest bardzo obiecujący. Spotkamy tu owoce dzikiej róży, maliny, głogu, aronii i jarzębiny. W smaku dominuje aromat dzikiej róży i mi to odpowiada. Na mieszankę oczyszczającą zdecydował się mój Tata, który co prawda nie jest zapalonym fanem ziół i często sobie z żartuje z nas, domowych zielarek, jednak my swoje wiemy. Ta mieszanka zawiera mój ukochany owoc bzu czarnego, korzeń cykorii podróżnika, ziele fiołka trójbarwnego, liść mięty pieprzowej oraz kwiatostan rumianku. Czego chcieć więcej?
Składniki herbatek pozyskiwane są z terenów ekologicznych, co jest dla mnie istotne. Jedna kuracja Ziolove wystarcza na 30 dni. Producent chce nas zarazić miłością do ziół. Mnie nie trzeba przekonywać, natomiast gdybyście Wy mieli ochotę na którąś z mieszanek, to śmiało. Jedyne co dla mnie jest niepotrzebne, to pakowanie ziółek w torebeczki ekspresowe. Producent w rozmowie zaznaczył, że robi to z myślą o osobach, które nie mają czasu na codzienne odmierzanie porcji i chce ułatwić życie osobom zabieganym.
Ponieważ okres letni to czas na imprezy, urodziny i imieniny których ostatnio mam wrażenie jest w miesiącu przynajmniej kilka. Jutro imieniny na mój Tata - co kupić piłkarzowi ? Jeśli macie jakieś pomysły, wrzucajcie w komentarzach, bo mam wrażenie że moje się już wyczerpały. Dlatego postanowiłam się w tym roku nieco przygotować. A co do prezentów dla starszych, dobra książka, czy zdrowe ziółka zawsze znajdą zastosowanie.
A Wy co mi polecicie na wakacje ?
90 komentarze
O tak! Superfood, bo nareszcie chcę się dowiedzieć jak stosować mniszek lekarski czy nawet koniczynę???
OdpowiedzUsuńNigdy nie bylam fanka poradnikow, wiec nie wiem czy siegne po ksiazki... za to mieszanki ziol skradly moje serce, uwielbiam herbatki ziolowe 😍😍😍😍
OdpowiedzUsuńpozycja superfood z ogrodów...zapowiada się extra :)tym bardziej, że u rodziców mam takie cuda natury pod ręką:)
OdpowiedzUsuńJa polecam syrop miętowy z wodą:-)
OdpowiedzUsuńAkurat szukam ciekawych lektur na wakacje ;) Skorzystam z tych propozycji! :D
OdpowiedzUsuńZainteresowała mnie książka "Sekrety roślin i zwierząt". Głęboko wierze,że natura kryje lekarstwo na wszystko.
OdpowiedzUsuńzaciekawiłaś mnie książką o superfoods :) ostatnio podczytuję trochę o tego typu tematach, więc chętnie po nią sięgnę:)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam ziołowe herbatki. Moja prababcia znała się na ziołach jak mało kto. Potrafiła z nich robić napary i papki lecznicze, a także urodowe :) Moja babci przejęła pałeczkę, aczkolwiek takiej wiedzy jak jej mama nie zdobyła :)
OdpowiedzUsuńTo "Zioła w medycynie" jest chyba pozycją dla Ciebie? :D
UsuńCudne te książki :) Ja lubię dodawać zioła do potraw w kuchni :)
OdpowiedzUsuńLubię zioła w kuchni, ale prawda jest taka, że ludzie generalnie mało o nich wiedzą i używamy ich od tak. Fajnie, że poleciłaś jakieś pozycje - z chęcią zajrzę i się doedukuję :)
OdpowiedzUsuńMnie tez zachecilas do sprawdzenia tych ziolek!a Tacie..coz-jakis zestaw ziolek dla pilkarza?;)
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytałabym książkę o "Superfoods" i "Zielony detoks". Te tytuły mogłabym sprawić również mojej mamie, ostatnio ma fazę na takie tematy :)
OdpowiedzUsuń"Zielony detoks" wędruje na moją chciejliste! :D
OdpowiedzUsuńTo jest właśnie to czego od dawna szukałam! Wspaniały artykuł! :)
OdpowiedzUsuńJaśmin to zdecydowanie taki mój mały wyznacznik tego, ze jest już lato :) Kocham jego zapach! A co do książek to najbardziej spodobała mi się ta sekrety roślin i zwierząt 😊 Muszę ja sobie kupić, bo bardzo mnie zainteresowała :)
OdpowiedzUsuńPierwsza książka mnie zaintrygowała, uwielbiam zioła, ale niewiele o nich wiem. Chętnie po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńNiestety nie pomogę Ci z prezentem, sama mam wielki problem, gdy mam coś wybrać dla swojego taty :)
Powodzenia na egzaminie:)
OdpowiedzUsuńChętnie przyjrzałabym się bliżej tym książeczkom ;-)
OdpowiedzUsuńMój teść ma świra na pubkcie ziół. Ja jakoś nie umiem się przekonać, że działają, kojarzą mi się z medycyną alternatywną.
OdpowiedzUsuńMój mąż też jest piłkarzem i ostatnio zaczął czytać książki "fachowe". Warto taką zprezentować tacie 😊
OdpowiedzUsuń"Zielony detoks" też mam :) Uwielbiam książki o zdrowiu i ziołach :)Zaciekawiłaś mnie książką o superfoods z łąk i lasów...Poszukam :)
OdpowiedzUsuńZ zainteresowaniem sięgnę po książkę "Zielony detoks", właśnie informacji w niej zawartych teraz mi potrzeba, chętnie dowiem się czegoś nowego. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Spojrzałam teraz na "Superfood z ogrodów, łąk i lasów" i już wiem, że i po tę książkę sięgnę. :)
OdpowiedzUsuńZioła w kuchni uwielbiam, bo i gotować uwielbiam. I widzę, że jak coraz więcej chemii jest w sklepowych produktach, to coraz więcej osób interesuje się zdrową żywnością - i to też jest super!
OdpowiedzUsuńP.S. Ciężko doradzić w sprawie prezentu dla taty, bo nie wiem co już ma z takich piłkarskich gadżetów, ale wydaje mi się, że nowa koszulka z imieniem w barwach ulubionego klubu piłkarskiego albo bilety na jakiś najbliższy mecz będą super prezentem. Mój najstarszy synek to też mały piłkarz i takie prezenty sprawiają mu ogromną przyjemność :)
Spodobało mi się "Sekrety roślin i zwierząt" - będę polować na tą książkę :)
OdpowiedzUsuńJa już poprosiłam o nią jako prezent. :)
Usuńz pewnością będzie czytane :)
OdpowiedzUsuńHerbatki ZioLOVE ciekawie się prezentują. Ciekawe jakie są w smaku :)
OdpowiedzUsuńPolecam napar z czystka, piję codziennie :) Herbatek, które zaprezentowałaś nie znam, ale chętnie wypróbuję!
OdpowiedzUsuńZupełnie się na tym nie znam, ale te książki wydają mi się skarbnicą wiedzy!
OdpowiedzUsuńBardzo przydatny wpis wszystkim, którzy stosują zioła lub dopiero zamierzają to zrobić. Jestem jak najbardziej za, moc ziół jest znana od zamierzchłych czasów. 😊
OdpowiedzUsuńjak to mówią cudze chwalicie, swojego nie znacie
OdpowiedzUsuńKsiążki wydają się być bardzo ciekawe. Ja mam szwagra piłkarza i w tym roku kupiliśmy mi szklanki z wizerunkami piłkarzy
OdpowiedzUsuńZielone detoks z chęcią bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuńZapodałaś tyle ciekawych pozycji do przeczytania, a właściwie do kupienia , czytania i "miecia" na półce że mi ołówek nie nadąża pisać :))
OdpowiedzUsuńTak wiele ziół i roślin jest na świecie, a ja nie znam ich zastosowania. Koniecznie muszę się dokształcić w tej kwestii
OdpowiedzUsuńOstatnio pokochałam zioła. Moja mama nigdy ich nie używała, więc i ja nie odczuwałam potrzeby. Na szczęście już się to zmieniło :)
OdpowiedzUsuńTen zielony detoks bardzo mnie zaintrygował. Już od pewnego czasu mam ochotę sobie taki detoks urządzić - a ten wydaje się bardzo rozsądny, bezpieczny i jestem niesamowicie ciekawa jego przebiegu oraz efektów. Dzięki za polecenie ! :)
OdpowiedzUsuńSuperfood będzie mój ;) Pędzę go szukac w jakiejś internetowej księgarni. ;)
OdpowiedzUsuńSuper zestawienie! Nad Superfood i ja zastanawiam się w sklepie ;)
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiam zapach jaśminu ☺ Rzadko czytam książki o przyrodzie, ale Twoje recenzje brzmią tak super,że chyba się skuszę 😊
OdpowiedzUsuńKasia
madebygoch
Zioła w ekspresówkach oj coś tu nie tak. Wymówka producenta conajmniej słaba, zawsze można sobie wygospodarować parę sekund więcej na odmierzenie ilości ziół do naparu.
OdpowiedzUsuńMyśle ze w przyszłości może wybiorę któraś pozycyje, uwielbiam zioła do picia wiec znajdę coś dla siebie :)
OdpowiedzUsuńOd niedawna piję mniszka na przeziębienie. Bardzo mi pomaga. Szczerze lepiej niż niektóre leki. Bardzo dobrze i bardzo obszernie napisany post, bardzo mi się podoba:)
OdpowiedzUsuńCo prawda nie mam tego typu książek na swoich półkach, ale może jest to dobry moment, żeby to zmienić? :)
OdpowiedzUsuńMam dość tego, że za każdym razem gdy jestem chora, dostaje antybiotyk.Dlatego zainteresowalam się ziołami. Dziękuję za polecenia.
OdpowiedzUsuńWłaśnie czegoś takiego szukałem, świetny artykuł, skorzystam :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie korzystałam z takich mieszanek :) Chętnie spróbuję :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie czytałem tego typu poradników, więc nie jestem pewny, czy byłym w stanie coś Ci z tego gatunku polecić. U mnie ostatnio klasyka: dzieła wieszczy polskich, bo wymagały tego ode mnie studia.
OdpowiedzUsuńBędąc ostatnio na wakacjach w Bieszczadach kupiliśmy syrop z mniszka, a że starszak był wtedy dość 'pociągający' to wypróbowaliśmy na nim i rzeczywiście przeziębienie 'rozeszło' się w zaledwie kilka dni. Przy podawaniu syropu z apteki zawsze choruje minimum 1,5 tygodnia.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe książki, chętnie poczytam :)
OdpowiedzUsuńNa te wakacje mam już lektury zaplanowane, ale dzięki za te propozycje ;)
OdpowiedzUsuńMarzy mi się poczytanie książki :) ale przy dzieciach nie mam zbyt wielu możliwości, wolę popisać coś na bloga :).
OdpowiedzUsuńCiekawe propozycje. Dziękuję za inspirację :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam zioła i z chęcią zajrzę do książki o nich.
OdpowiedzUsuńSuper wpis! Mi również czerwiec zleciał tak szybko, że szok! A świadomość tego, że właśnie wkroczyliśmy w drugą połowę 2017 roku jest ogromnym zaskoczeniem. Życie biegnie, biegnijmy więc razem z nim ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sylwia - Fashion Hero
www.fashionhero.pl
I właśnie takie książki warto wziąć na spokojne zaczytanie na wakacje, tak dla zebrania wiedzy i możliwości obserwacji roślin w terenie. :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie sekrety roślin i zwierząt jak dla nas jest idealna.
OdpowiedzUsuńMój tato byłby nimi zainteresowany ;-)
OdpowiedzUsuńChętnie zajrzałabym do superfood z ogrodów ;) Musi być ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne książki sie zapowiada, że poczytam na wakacjach.Szczególnie , że lubie tematyke zioło-leczniczą. Z fajnych książek polecam "Młoda bez skalpela" Nigmy Talib. Tytuł troche mylący, bo wg mnie ogólnie jest to książka/poradnik opowiadający jak oczyścić jelita.:D
OdpowiedzUsuńZaintrygowały mnie "Sekrety roślin i zwierząt.." - chętnie sięgnę po tę pozycję.
OdpowiedzUsuńNiesamowite kompendium wiedzy - tyle wartościowych pozycji zebranych w jednym miejscu. Bardzo dziękuję za ten wpis.
OdpowiedzUsuńJa ostatnio mocno zmieniłam dietę, czytam dużo o prawidłowym żywieniu dlatego książkami trafiłaś w punkt. Muszę ich poszukać :)
OdpowiedzUsuńŚwietne propozycje! Ja dodałabym do tego jeszcze książkę "Szczęśliwe jelita". Chociaż podejrzewam, że pewnie znasz już tę pozycję;)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o niektórych z tych książek, bo też interesuję się ziółkami. Przydałby się jakiś zielnik dla kobiet starających się o dziecko. Nie mogę nic takiego znaleźć a za długo już się staramy żeby eksperymentować i sprawdzać wszystko na sobie.
OdpowiedzUsuńSekrety roślin i zwierząt coś dla mnie :] Cieszę się na wakacje nadrobię zaległości :]
OdpowiedzUsuńO mocy ziół coraz częściej najwięcej do powiedzenia mają nasze babcie. Sama po sobie widzę jak wybierając się na łąkę nie wiem jak nazwać niektóre z roślin, choć będąc dzieckiem bardzo dużo na ich temat czytałam.
OdpowiedzUsuńOj, dziewczyno, fantastyczny wpis! I bardzo Ci za to dziękuję- teraz zostaję z dylematem od czego zacząć:)
OdpowiedzUsuńTyle ziół, tyle właściwości, amy wolimy często iść do apteki po chemię:(
OdpowiedzUsuńMasz całkowitą rację. Ja też należę do osób, które boją się jeść skarbów natury. No bo jak to? Kwiaty? Zioła z łąki? Dodatkowo, nie wiem, czy oglądałaś "Wszystko za życie", gdzie główny bohater uciekł od całego społeczeństwa i próbował się wyżywić właśnie w sposób naturalny. Historia oparta na faktach i polecam <3
OdpowiedzUsuńTeż lubię ziołowe herbaty. Ostatnio przypominam sobie smak dzieciństwa i litrami popijam rumianek. Pamiętam, jak nas tym poili w przedszkolu :) <3 do dziś uwielbiam!
Piłkarzowi, jak i każdemu sportowcowi, nigdy dość odpowiednich skarpet oraz przewiewnych, oddychających koszulek. Fajnie sprawdzi się też voucher do jakiegoś sportowego sklepu jak Decathlon albo GoSport, żeby mógł sam wybrać coś z asortymentu :) Wszystkiego dobrgo dla taty :)
Rzeczywiście ten czas tak szybko leci, że nawet się nie obejrzałam, a już skończył się czerwiec. Ciekawe propozycje ziół, niektóre w najbliższym czasie muszę rozważyć :)
OdpowiedzUsuńWidziałam u Ciebie na IG niektóre z tych książek :) Moim numerem jeden, choć niekoniecznie ziołowym, to bardzo mądrym jedzeniowo jest książka "Widelec zamiast noża" i "Wegańska bogini" - czytałam je będąc w gimnazjum (boginię) i w liceum (widelec) i nie powiem - wywarły na mnie ogromny wpływ :) Nie mam na półkach nic ziołowego, wszystko biorę z Internetów.. Może czas się zaopatrzyć :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne propozycje ksiażkowe. Ja co prawda jestem raczej noga ze zdrowego odżywiania, jednak staram się jak mogę.
OdpowiedzUsuńNie czytam takich książek i w ziołach też nie jestem najlepsza, ale twój wpis jest naprawdę na wysokim poziomie
OdpowiedzUsuńSpędzam letni czas u rodziców, gdzie w ogrodzie same dobre rzeczy, więc chętnie dowiem się jak korzystać z tych dobrodziejstw. Tymczasem raczymy się wodą z cytryną i miętą z ogródka
OdpowiedzUsuńSuper lista z książkami! Mnie najbardziej zainteresowała książka "Zielony detoks". Idę jeszcze o niej poczytać :)
OdpowiedzUsuńDetoks jest bardzo fajną sprawa dla organizmu i zdecydowanie polecam to dla każdej Panny Młodej przed slubem, będzie miała szansę na piękną cerę a jednocześnie wspaniałe zdjęcia na których wyjdzie promiennie :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post, naprawdę wszystkie pozycje mnie zainteresowały. jakoś do tej pory nie myślałam o książkach z tej tematyki. A szkoda, bo z twojego opisu wydaja się bardzo interesujące.
OdpowiedzUsuńJa też nie mam pojęcia kiedy ten czerwiec minąl, tyle się dzieje :) A tu zaraz już połowa lipca będzie!
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że o ziołach nie mam pojęcia, ale śledząc w TV coraz większe zainteresowanie tym tematem próbowałam np. soku z bzu i brzozy. Wnioski? Raz na jakiś czas dla zdrowotności ok, ale nie na dłuższą metę :)
OdpowiedzUsuńSuperfood i zielony detoks widzę już któryś raz - nie bardzo znam się na ziołach, ale myślę, że te pozycje są dla każdego, kto lubi zdrowy styl życia :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że brak wiedzy o ziołach jest powodem ich braku popularności na polskich talerzach. Przydatne pozycje do uzupełnienia tej luki. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy tytuł, kilka miesięcy temu od przydrożnego handlarza za grosze kupiłem "Ziółka i my" Ireny Gumowskiej. Genialna pozycja, z fantastycznymi rycinami. Niczym średniowieczny grimuar zielarski :)
OdpowiedzUsuńja to chętnie podrzucę mojemu tacie on jest wkręcony w takie klimaty :)
OdpowiedzUsuńNo i mam pomysł na prezent dla koleżanki, dziękuję za obszerny i wyczerpujący wpis. Ostatnio popijam czystek i przyznam się, że zaczął mi smakować. Może do innych ziół również się przekonam :).
OdpowiedzUsuńKiedyś popijałem ziółka, ale z biegiem czasu wróciłem do starych przyzwyczajeń, czyli fajek i coli. ale zgłębię temat ziół, bo to dobre dla zdrowia
OdpowiedzUsuńTo.musi byc bardzo ciekawa książka! Ja polecam ksiazke Anny Czelaj o kuchni 5 przemian, weganskiej. Na wakacje oczywiście serię "lato" :)
OdpowiedzUsuńSuper się czyta :) Masz lekkie pióro.
OdpowiedzUsuńCo do zielarstwa: słyszałaś może o czarnym czosnku? Można go zamówić na stronie www i się bardzo zastanawiam nad zakupem.