Walentynki Zero Waste.
17:14 To będzie wpis w stylu żołnierskim. Raz dwa trzy powiem Ci o co chodzi. Nie lubię Walentynek. Nie lubię świętowania na klaśnięcie. Radości z przymusu. Nie lubię badziewnych prezentów kupowanych w ostatniej chwili. Wypchanych misiów, przereklamowanych czekoladek z tłuszczem palmowym w środku. Kokardek, folii, plastiku. Jestem w totalnej opozycji do powszechnego konsumpcjonizmu. Być może to moje poczucie, że mam wszystko czego mi trzeba. Albo nawet więcej niż potrzebuję. I że od kolejnego opakowania ciastek nie będę szczęśliwsza. Pewnie tak. W każdym razie postanowiłam przekuć to landrynkowate święto, czy raczej parodię święta na swój sposób. W tym roku zadbałam o siebie. W duchu zero waste. Dlaczego ? Bo lubię. Chcesz wiedzieć co sobie podarowałam ? Uprzedzam - te sposoby mogą uzależnić. To co, wskakujesz ?
35 komentarze
Mnie też niezbyt jarają walentynkowe otoczki - wolę zrobić coś dla siebie <3
OdpowiedzUsuńCieszę się że jest nas więcej pozytywnych egoistek :)
UsuńMasz racje, walentynki są przereklamowane :) Przecież to taki dzień jak każdy inny, tylko po prostu z dopiskiem święta zakochanych. Dzień singla i dzień kobiet również istnieje, a wtedy się tak nie oburzamy, ze to każdy dzień jak inny i czekamy na skromny, drobny prezent - szczególnie 8 marca. Każdy ma inny sposób na święto, ważne by być wtedy szczęśliwym :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie ja nie czekam w Dniu Kobiet na goździka czy inne rajstopy:) Może dlatego że nie lubię niespodzianek których się spodziewam :) ?
UsuńNo to faktycznie złe nie było i dużo się działo ;-)
OdpowiedzUsuńLubię jak się dużo dzieje :)
Usuń"Co dałam sobie?" - ja sobie daję tylko rzeczy, że na pewno nie godzi się z ideą minimalizmu, której również hołduję :)
OdpowiedzUsuńJa i mój mąż po raz pierwszy od 7 lat obchodziliśmy Walentynki - oczywiście z winem i 2 kawałkami mega słodkiego ciasta z pobliskiej cukierni. Bo na co dzień staram się tego nie jeść. I chociaż uwielbiam wszystko, co nietypowe, wywrotowe ,niestandardowe i w myśl tego trafiłam na takiego faceta, mamy tyle dziwactw na co dzień, od momentu obudzenia, że Walentynki spędziliśmy nad wyraz standardowo :)
ps. Również uwielbiam zioła i na pewno będę odwiedzać Twój blog.
Czuję że mamy wiele wspólnego, ściskam ziołowo :)
UsuńJestem entuzjastką zero waste, więc bardzo podobają mi się twoje pomysły. Nie tak dawno też odświezyłam swoją szafę i efekty są naprawdę powalające :D
OdpowiedzUsuńten dzień mija dla mnie jak każdy inny :) Kocha się cały rok! a nie tylko tego nieszczęsnego 14 lutego :)
OdpowiedzUsuńhttp://czynnikipierwsze.com/
Podoba mi się u Ciebie, mamy podobne poglądy! :)
OdpowiedzUsuńTeż nienawidzę walentynek i ich nie świętuję tak jak większość, tylko po swojemu. Ale to nie nowość, bo ja każdego dnia świętuję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie: http://www.szeptyduszy.blog.onet.pl
A ja lubię świętować na klaśniecie. W końcu urodziny też są na klaśnięcie. Tak jak przy każdej okazji możemy robić plany jak spędzimy ten dzień tak wiadomo, że nie zawsze to wyjdzie. Jeśli sie rozchoruję, mam gorszy nastrój to modyfikuję plany.
OdpowiedzUsuńTeż musze zrobić koniecznie przegląd szafy, może zrobię sobie ten prezent na dzień kobiet :-P
OdpowiedzUsuńja też nigdy za Walentynkami nie przepadałam, ale każda okazja jest dobra do świętowania, chociaż wiadomo...bardziej cieszy świętowanie gdy nie jest zaznaczone w kalendarzu :)
OdpowiedzUsuńRobiłam ostatnio dokładnie to samo! Tylko te zdrowe obiady kiepsko mi idą, bo moi domownicy nie akceptują jedzenia bez kilograma smażonego (Boże, jaki jestem słaby po tej sałacie!)
OdpowiedzUsuńnie wadzą mi walentynki, choć w tym roku jakoś nie odczuwałam potrzeby ich świętowania. Ostatnio też zrobiłam porządek w szafie i też miałam niespodziankę - niczego nie wyrzuciłam. Czyli przestałam kupować pierdoły. No i jak coś już nie leży to wyrzucam od razu ;)
OdpowiedzUsuńświęta nie obchodzę, ale nie mam nic do niego, serio. Tak jak święto wszystkich świętych czy dzień kobiet. Mogłyby nie istnieć, bo o bliskich pamięta się zawsze. Tyle. A sobie robię podarki codziennie, na przykład dzisiaj ... podarowałam sobie pysznego murzynka, którego prawie całego zjadłam !
OdpowiedzUsuńJa bym chciała spędzić jeden dzień gdzieś daleko od wszystkich, odpocząć psychicznie tylko ja może jakieś spa. To byłby idealny prezent dla mnie
OdpowiedzUsuńDzień jak każdy inny dla mnie :)
OdpowiedzUsuńKino to prawie najlepszy prezent zero waste (oprócz e-booków). Walentynek nie obchodzę :) Unikam większości świąt (niektórych się nie da). A sobie chcę dać bez okazji jakieś fajne spodnie uszyte etycznie, ale niestety ciężko coś znaleźć na mój wzrost :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMój sposób na walentynki?! Dzień jak co dzień. Chill :)
OdpowiedzUsuńJa swietuje kazdy dzien, ktory jest swietem:) urodziny, imieniny, w halloween tez sie bawie czasami wiec dlaczego by nie w walentynki:) jednak rozumiem Twoje podejscie do tematu:)
OdpowiedzUsuńWalentynki traktuję jako kolejną okazję do okazania uczuć bliskim, zatrzymanie się w pędzie codzienności i bardziej uroczyste spojrzenie na otaczające mnie osoby. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Ja też ostatnio przejrzałam całą moją szafę - pod kątem ubrań, które będę potrzebowała wiosną i tych, które tej zimy ostatecznie się nie sprawdziły. Lubię mieć taką jasność i przestrzeń. Czuję, że mam czym oddychać i nawet jeżeli będę nosiła często te same ubrania, to przynajmniej je lubię i dobrze się w nich czuję.
OdpowiedzUsuńHehehe, fajny wpis. Dobra energia. Choć ja jestem za tym, by Walentynki świętować. Ba! By świętować wszystkie święta, jakie się da. To urozmaica życie i czyni je bardziej kolorowym.
OdpowiedzUsuńCo do przestrzeni w szafie - chyba czas, bym znalazła ją w mojej. Dzięki za kopa w tyłek!
Walentynki spędziłam robiąc sernik i wychodząc na obiad na mieście. :) A kilka dni później dostałam spóźnionego kwiatka/sukulenta :D Tak więc jestem bardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuńŚwietny i uniwersalny sposób na walentynki :) szzerze? to nie wpadłabym na to, a tak naprawdę to przydałoby się takie porządki zrobić :)
OdpowiedzUsuńplan na walentynki idealny, zakonczony wyjsciem do kina na musical - tego potrzeba kobieta :)
Także nie lubię walentynek i tego dnia omijam wszelkie miejsca publiczne, gdzie nie popatrzę to same parki, jakby istniał tylko 14 lutego.
OdpowiedzUsuńJa lubię takie specjalne dni, by zrobić cos ekstra dla bliskich czy tez dla samej siebie np. cos upiec czy tez spontaniczny wypad do kina:)
OdpowiedzUsuńSuper pomysł ja także nie lubię Walentynek dobrze, że już po :D Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis! Idealne walentynki.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie obchodzę Walentynki. Co roku tak samo. Szerokim łukiem :)))
OdpowiedzUsuńOkazuję te sprawy przez cały rok, a nie na komendę.
:) Maciej mamy podobne spojrzenie na świętowanie na zawołanie :)
UsuńTeż nie przepadam za komercyjną otoczką walentynek, ale zawsze sprawiamy sobie jakąś małą przyjemność w postaci tortu albo wyjścia do kina :)
OdpowiedzUsuń