Lifestyle
Czekałam na Ciebie
23:26Dzisiaj chcę Wam przedstawić mojego pierwszego osobistego psa - oto Ari:) Jest ze mną od miesiąca i już zdążył skraść moje serce i wywrócić w miarę uporządkowane życie do góry nogami. Zobaczyłam go w schronisku i wiedziałam że ta znajomość przekształci się w głębszą więź. Ari jest mieszanką wspaniałych cech i miksem labradora z goldenem. Dla mnie jest najpiękniejszym psem na świecie. Jak nasze drogi się skrzyżowały? Już opowiadam.
Od jakiegoś czasu jestem wolontariuszką w miejskim schronisku dla zwierząt. Zawsze chciałam pomóc tym zwierzakom na tyle na ile mogłam i na ile pozwalał mi czas. Zdecydowałam że przy wszystkich obowiązkach, pracy, i kursach, czas jaki mogę wygospodarować to sobotnie przedpołudnia. Pojechałam do schroniska, przeszłam szkolenie, wysłuchałam niezbędnych informacji o podstawowych zasadach panujących w tym miejscu i zostałam pełnoprawnym wolontariuszem. Co to oznacza w praktyce? To, że jeśli ktoś nie ma czasu lub możliwości przygarnąć psa, może go na przykład wyprowadzać na spacer. I tym samym dostarczyć mu wymagane minimum ruchu, czyli..kwadrans tygodniowo. Wiem.
Czemu o tym piszę? Dlatego, że kiedy już pierwsza szalejąca futrzana kulka wypadła na mnie z pełnym impetem z boksu zrozumiałam w mgnieniu oka kilka spraw. Po pierwsze - moje problemy to pestka i znikają jak za dotknięciem magicznej różdżki w kontakcie z tym, co właśnie dane mi jest oglądać. Zapomniałam o całym bożym świecie. O tym że mam badania kontrolne czekające od, ekhm, dłuższego czasu, ale ociągam się ze zgłoszeniem, bo martwię się o wyniki. Że mam koszmarne zapalenie zatok, czy cieknący kran. Jaki kran? Patrzyłam jak ten pies szaleje na śniegu, jak go roznosi energia, którą zaraża wszystkich dookoła i czułam, że uśmiech nie znika mi z twarzy. I wtedy zrozumiałam że TAK właśnie trzeba się cieszyć życiem. Pomimo okoliczności.
Zaczęłam jeździć do schroniska co tydzień, wyprowadzałam piękności, one prostowały moje zwichrowane myśli i dostawałam od nich kopa na cały tydzień. Nie szukałam psa. Serio. Aż tu nagle.
Ari to pies który się uśmiecha nawet przez sen. I nie wiem jak on to robi, ale macha z zadowolenia ogonem na okrągło. Dosłownie:) Nie w poziomie, ale na okrągło! Właśnie dlatego czułam, że znajdę sposób żeby go zaadoptować. Już po pierwszym spacerze nie miałam złudzeń. A każde rozstanie z nim było coraz krótsze. Zaczęłam przyjeżdżać też w tygodniu, żeby z nim posiedzieć chociaż przez godzinkę. W końcu przyszedł taki dzień, kiedy wzięłam głębszy oddech i skierowałam się do sekretariatu. W dużym skrócie - adoptowałam mojego cudnego malucha. Na pożegnanie dostał masę uścisków i przysmaków od Ciotek i Wujków wolontariuszy. I dobre słowo od Pana Mirka, który pracuje w schronisku. Powiedział mu " Hej chłopaku, udało Ci się, wygrałeś dom ". Ja czuję, że to ja wygrałam kochany antydepresant.
Młody jest najweselszym psem jakiego znam, co pewnie nie raz Wam udokumentuję. I choć bardzo się bałam tej decyzji, dziś nie wiem jak mogłam żyć bez jego mokrego nochala o poranku.\
A gdybyście nie widzieli jak wygląda bezgraniczna radość psa, to już Wam pokazuję. Tak, wiem że zdjęcie jest nieostre, ale proponuję spróbować uchwycić go w locie :)
35 komentarze
O tak, piesek potrafi się pięknie odwdzięczyć za miłość, za dom, za opiekę :). Wzięłam Milkę ze schroniska trzy lata temu i choć do dziś jest w stosunku do obcych nieufna i wszystkiego się boi, co wkurza mnie nieraz nieziemsko, to kocham ją całym swoim sercem i kiedy tak parrzę jak zasypia wtulona do mojego ramienia, to często nawet się wzruszę myśląc, że wzięcie jej to była najlepsza decyzja w moim życiu :). Jest całym moim światem! :)
OdpowiedzUsuńOj tak, z każdym dniem coraz bardziej poznaję Ariego i rozbrajają mnie jego małe śmiesznostki, np to jak łapie piłkę albo jak przekrzywia głowę jak mu coś opowiadam. Oczywiście ma swoje małe lęki ale pracuję i nad tym.
OdpowiedzUsuńPsy to cudowne zwierzęta, włochata miłość na czterech łapach. Uwielbiam moją sunię. Sonia, choć już siwiejąca emerytka, to nadal potrafi zachować się jak szczeniak
OdpowiedzUsuńOpublikowałam pół komentarza- przepraszam. CD tutaj=> Ari wygląda rozkosznie, widać że to wulkan energii. Wspaniały pies i miał szczęście, że trafił w dobre i troskliwe ręce
OdpowiedzUsuńKasiu masz rację. Ja dopiero zaczynam swoją przygodę z Arim i widzę że to duża odpowiedzialność. Próbuję go powolutku zacząć uczyć pewnych rzeczy, ale jak na razie z marnym skutkiem. Rozumiem że swoje przeszedł i daje mu tyle czasu ile potrzebuje. O widzisz, masz Sonię jeśli masz jakieś złote rady w wychowaniu psa to sprzedawaj bo jestem bardzo ciekawa. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWzięcie zwierzaka do domu, to jedna z najwspanialszych rzeczy jaka może przydarzyć się człowiekowi. Mieszkam z dwoma futrzakami (kotami) także wiem co mówię. Rzeczywiście świetne antydepresanty i lek na całe zło tego świata. A przy okazji chciałam poinformować o zmianie terminu moich linkowych party. Od czerwca zaczynają się we wtorki, także serdecznie zapraszam na tego tygodniowe, ponieważ już trwa:). Pozdrawiam Ania.
OdpowiedzUsuńTak Aniu, też mam kota i był jednym z powodów dla których tak się ociągałam z tą decyzją. Jak się okazało niepotrzebnie. Idę zajrzeć do Ciebie skoro zapraszasz :)
OdpowiedzUsuńJaki cudzik :) Miałam pieska, znajdę i była to najcudowniejsza istota na świecie, więc rozumiem Twoje uczucia. Dużo radości dla Was obojga :)
OdpowiedzUsuńDzięki Dagmara, jak do tej pory Ari nie sprawia żadnych kłopotów aż jestem w szoku. Przez pierwsze dni nawet nie szczekał :)
OdpowiedzUsuńPsiak wydaje się przeuroczy :D
OdpowiedzUsuńJest prze-ko-cha-ny :)
OdpowiedzUsuńJaki kochany ;) ja mam dwa przygarnięte koty
OdpowiedzUsuńSuper :) Wzięłaś dwa od razu ?
OdpowiedzUsuńJak to zmiana perspektywy pozwala nam dostrzec, że nasze problemy wcale nie są takie duże jak nam się wydawało :) Ważne, żeby mieć coś, co da nam kopa i energię do działania :)
OdpowiedzUsuńSama byłam kiedyś posiadaczką psiaka ze schroniska, był wspaniały, niestety po 7 latach zachorował i umarł, od tamtej pory nie chcę żadnego, boje się przywiązać. Choć nie jest powiedziane, że w przyszłości znów przygarnę nową miłość <3
OdpowiedzUsuńpiękny pies! <3
OdpowiedzUsuńNa pewno będzie Wam razem bardzo dobrze :) Wszystkiego dobrego!: )
OdpowiedzUsuńAnia, dokładnie. Wystarczy że on machnie ogonem zakręci się wokół mnie dwa razy i wszystko się zmienia jak w kalejdoskopie :)
OdpowiedzUsuńWitać że jesteście dla siebie stworzeni. Cudowna para :D
OdpowiedzUsuńSylwia, Minik, Podpisana Blog - dzięki za wszystkie dobre słowa :)
OdpowiedzUsuńPies kocha bezwarunkowo :)
OdpowiedzUsuńPsa ze schroniska nie mam, ale za to 3 koty. Jeden przywieziony z wieczory panieńskiego, drugi uratowany z drzewa i "nowa" ośmioletnia kotka, którą uratowaliśmy przed uśpieniem, bo poprzednim właścicielom kot przeszkadzał w wychowaniu dziecka... Więc wiem ile ocalone zwierzaki dają miłości, nie będziesz żałować <3
OdpowiedzUsuńAgnieszka - tak ! Kamila trzy koty to piękny wynik, ja mam jednego i sama nie wierzę w to jak się dogadał z Arim. To też jest dla mnie wielką niespodzianką. Zresztą pokaże Wam niedługo :)
OdpowiedzUsuńPsiaki są wspaniałe, to nie to samo co spędzanie czasu z człowiekiem. Czasem się spaceruje bo wszystko muszą obwąchać, albo biegać bo energia rozpiera. Są wspaniałe, po prostu. :)
OdpowiedzUsuńZainteresowanych zapraszam do siebie :) www.Wystartuj.blogspot.com
Uwielbiam futrzaki. Wspaniale wykorzystujesz wolny czas!
OdpowiedzUsuńNatalia robię co mogę :) Pozdrawiam i dziękuje za miłe słowa.
UsuńSam mam psiaka i do tego jeszcze dwa koty. ;)
OdpowiedzUsuńBrawo Ty !
UsuńPrzesłodki! I wielkie brawa dla Ciebie, że wzięłaś pieska ze schroniska. <3 Sama bym takiego przygarnęła, ale mąż jest alergikiem. :(
OdpowiedzUsuńNo to faktycznie, ale zawsze możesz pomagać w pobliskim schronisku jeśli czujesz taką potrzebę.
UsuńSuper! Jestem zwolenniczką ratowania zwierząt ze schroniska zamiast kupowania ich. Sama mam obecnie kota wziętego z domu tymczasowego.
OdpowiedzUsuńgratuluję :) moje dwa stwory też są przygarnięte, tyle, że nie ze schroniska, a dosłownie z pola ;P mieszkamy na wsi i kiedyś po prostu pojawiły się na podwórzu (jeszcze szczeniaki), teraz mają już 11 lat :)
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie swojego domu bez psa, wnosi tyle radości w naszą codzienność, potrafi nauczyć miłości, wierności i szacunku. Każdy pies jest piękny, szczególny dla swojego właściciela, w końcu to członek rodziny. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Całe życie miałam różne psy.. Głównie takie porzucone i samotne.. Teraz mam od 2 dni dwa kotki z fundacji :)
OdpowiedzUsuńrównież mamy schroniskowego psiaka i wiem że to była świetna decyzja. Jak widzę z jaką czułością ten wielki i ciapowaty olbrzym obchodzi się z moim 6 miesięcznym synkiem, jak widzę radość córki która biega z nim po ogrodzie, kiedy widzę na twarzy synka uśmiech jak tylko zobaczy naszego "Dolara". I czasem jestem zła że w domu fruwa kilo sierści w minutę po umyciu podłogi to radość jaką wprowadził do naszego domu jest tego warta.
OdpowiedzUsuń