wtorek, 31 maja 2016

Czekałam na Ciebie

Dzisiaj chcę Wam przedstawić mojego pierwszego osobistego psa - oto Ari:) Jest ze mną od miesiąca i już zdążył skraść moje serce i wyw...




Dzisiaj chcę Wam przedstawić mojego pierwszego osobistego psa - oto Ari:) Jest ze mną od miesiąca i już zdążył skraść moje serce i wywrócić w miarę uporządkowane życie do góry nogami. Zobaczyłam go w schronisku i wiedziałam że ta znajomość przekształci się w głębszą więź. Ari jest mieszanką wspaniałych cech i miksem labradora z goldenem. Dla mnie jest najpiękniejszym psem na świecie. Jak nasze drogi się skrzyżowały? Już opowiadam.

Od jakiegoś czasu jestem wolontariuszką w miejskim schronisku dla zwierząt. Zawsze chciałam pomóc tym zwierzakom na tyle na ile mogłam i na ile pozwalał mi czas. Zdecydowałam że przy wszystkich obowiązkach, pracy, i kursach, czas jaki mogę wygospodarować to sobotnie przedpołudnia. Pojechałam do schroniska, przeszłam szkolenie, wysłuchałam niezbędnych informacji o podstawowych zasadach panujących w tym miejscu i zostałam pełnoprawnym wolontariuszem. Co to oznacza w praktyce? To, że jeśli ktoś nie ma czasu lub możliwości przygarnąć psa, może go na przykład wyprowadzać na spacer. I tym samym dostarczyć mu wymagane minimum ruchu, czyli..kwadrans tygodniowo. Wiem.

Czemu o tym piszę? Dlatego, że kiedy już pierwsza szalejąca futrzana kulka wypadła na mnie z pełnym impetem z boksu zrozumiałam w mgnieniu oka kilka spraw. Po pierwsze - moje problemy to pestka i znikają jak za dotknięciem magicznej różdżki w kontakcie z tym, co właśnie dane mi jest oglądać. Zapomniałam o całym bożym świecie. O tym że mam badania kontrolne czekające od, ekhm, dłuższego czasu, ale ociągam się ze zgłoszeniem, bo martwię się o wyniki. Że mam koszmarne zapalenie zatok, czy cieknący kran. Jaki kran? Patrzyłam jak ten pies szaleje na śniegu, jak go roznosi energia,  którą zaraża wszystkich dookoła i czułam, że uśmiech nie znika mi z twarzy. I wtedy zrozumiałam że TAK właśnie trzeba się cieszyć życiem. Pomimo okoliczności.

Zaczęłam jeździć do schroniska co tydzień, wyprowadzałam piękności, one prostowały moje zwichrowane myśli i dostawałam od nich kopa na cały tydzień. Nie szukałam psa. Serio. Aż tu nagle.


Ari to pies który się uśmiecha nawet przez sen. I nie wiem jak on to robi, ale macha z zadowolenia ogonem na okrągło. Dosłownie:) Nie w poziomie, ale na okrągło! Właśnie dlatego czułam, że znajdę sposób żeby go zaadoptować. Już po pierwszym spacerze nie miałam złudzeń. A każde rozstanie z nim było coraz krótsze. Zaczęłam przyjeżdżać też w tygodniu, żeby z nim posiedzieć chociaż przez godzinkę. W końcu przyszedł taki dzień, kiedy wzięłam głębszy oddech i skierowałam się do sekretariatu. W dużym skrócie - adoptowałam mojego cudnego malucha. Na pożegnanie dostał masę uścisków i przysmaków od Ciotek i Wujków wolontariuszy. I dobre słowo od Pana Mirka, który pracuje w schronisku. Powiedział mu " Hej chłopaku, udało Ci się, wygrałeś dom ". Ja czuję, że to ja wygrałam kochany antydepresant.

Młody jest najweselszym psem jakiego znam, co pewnie nie raz Wam udokumentuję. I choć bardzo się bałam tej decyzji, dziś nie wiem jak mogłam żyć bez jego mokrego nochala o poranku.\

A gdybyście nie widzieli jak wygląda bezgraniczna radość psa, to już Wam pokazuję. Tak, wiem że zdjęcie jest nieostre, ale proponuję spróbować uchwycić go w locie :)




You Might Also Like

36 komentarze

  1. O tak, piesek potrafi się pięknie odwdzięczyć za miłość, za dom, za opiekę :). Wzięłam Milkę ze schroniska trzy lata temu i choć do dziś jest w stosunku do obcych nieufna i wszystkiego się boi, co wkurza mnie nieraz nieziemsko, to kocham ją całym swoim sercem i kiedy tak parrzę jak zasypia wtulona do mojego ramienia, to często nawet się wzruszę myśląc, że wzięcie jej to była najlepsza decyzja w moim życiu :). Jest całym moim światem! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj tak, z każdym dniem coraz bardziej poznaję Ariego i rozbrajają mnie jego małe śmiesznostki, np to jak łapie piłkę albo jak przekrzywia głowę jak mu coś opowiadam. Oczywiście ma swoje małe lęki ale pracuję i nad tym.

    OdpowiedzUsuń
  3. Psy to cudowne zwierzęta, włochata miłość na czterech łapach. Uwielbiam moją sunię. Sonia, choć już siwiejąca emerytka, to nadal potrafi zachować się jak szczeniak

    OdpowiedzUsuń
  4. Opublikowałam pół komentarza- przepraszam. CD tutaj=> Ari wygląda rozkosznie, widać że to wulkan energii. Wspaniały pies i miał szczęście, że trafił w dobre i troskliwe ręce

    OdpowiedzUsuń
  5. Kasiu masz rację. Ja dopiero zaczynam swoją przygodę z Arim i widzę że to duża odpowiedzialność. Próbuję go powolutku zacząć uczyć pewnych rzeczy, ale jak na razie z marnym skutkiem. Rozumiem że swoje przeszedł i daje mu tyle czasu ile potrzebuje. O widzisz, masz Sonię jeśli masz jakieś złote rady w wychowaniu psa to sprzedawaj bo jestem bardzo ciekawa. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wzięcie zwierzaka do domu, to jedna z najwspanialszych rzeczy jaka może przydarzyć się człowiekowi. Mieszkam z dwoma futrzakami (kotami) także wiem co mówię. Rzeczywiście świetne antydepresanty i lek na całe zło tego świata. A przy okazji chciałam poinformować o zmianie terminu moich linkowych party. Od czerwca zaczynają się we wtorki, także serdecznie zapraszam na tego tygodniowe, ponieważ już trwa:). Pozdrawiam Ania.

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak Aniu, też mam kota i był jednym z powodów dla których tak się ociągałam z tą decyzją. Jak się okazało niepotrzebnie. Idę zajrzeć do Ciebie skoro zapraszasz :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jaki cudzik :) Miałam pieska, znajdę i była to najcudowniejsza istota na świecie, więc rozumiem Twoje uczucia. Dużo radości dla Was obojga :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzięki Dagmara, jak do tej pory Ari nie sprawia żadnych kłopotów aż jestem w szoku. Przez pierwsze dni nawet nie szczekał :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jaki kochany ;) ja mam dwa przygarnięte koty

    OdpowiedzUsuń
  11. Super :) Wzięłaś dwa od razu ?

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak to zmiana perspektywy pozwala nam dostrzec, że nasze problemy wcale nie są takie duże jak nam się wydawało :) Ważne, żeby mieć coś, co da nam kopa i energię do działania :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Sama byłam kiedyś posiadaczką psiaka ze schroniska, był wspaniały, niestety po 7 latach zachorował i umarł, od tamtej pory nie chcę żadnego, boje się przywiązać. Choć nie jest powiedziane, że w przyszłości znów przygarnę nową miłość <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Na pewno będzie Wam razem bardzo dobrze :) Wszystkiego dobrego!: )

    OdpowiedzUsuń
  15. Ania, dokładnie. Wystarczy że on machnie ogonem zakręci się wokół mnie dwa razy i wszystko się zmienia jak w kalejdoskopie :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Witać że jesteście dla siebie stworzeni. Cudowna para :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Sylwia, Minik, Podpisana Blog - dzięki za wszystkie dobre słowa :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Psa ze schroniska nie mam, ale za to 3 koty. Jeden przywieziony z wieczory panieńskiego, drugi uratowany z drzewa i "nowa" ośmioletnia kotka, którą uratowaliśmy przed uśpieniem, bo poprzednim właścicielom kot przeszkadzał w wychowaniu dziecka... Więc wiem ile ocalone zwierzaki dają miłości, nie będziesz żałować <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Agnieszka - tak ! Kamila trzy koty to piękny wynik, ja mam jednego i sama nie wierzę w to jak się dogadał z Arim. To też jest dla mnie wielką niespodzianką. Zresztą pokaże Wam niedługo :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Psiaki są wspaniałe, to nie to samo co spędzanie czasu z człowiekiem. Czasem się spaceruje bo wszystko muszą obwąchać, albo biegać bo energia rozpiera. Są wspaniałe, po prostu. :)
    Zainteresowanych zapraszam do siebie :) www.Wystartuj.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. Uwielbiam futrzaki. Wspaniale wykorzystujesz wolny czas!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Natalia robię co mogę :) Pozdrawiam i dziękuje za miłe słowa.

      Usuń
  22. Sam mam psiaka i do tego jeszcze dwa koty. ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Przesłodki! I wielkie brawa dla Ciebie, że wzięłaś pieska ze schroniska. <3 Sama bym takiego przygarnęła, ale mąż jest alergikiem. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to faktycznie, ale zawsze możesz pomagać w pobliskim schronisku jeśli czujesz taką potrzebę.

      Usuń
  24. Super! Jestem zwolenniczką ratowania zwierząt ze schroniska zamiast kupowania ich. Sama mam obecnie kota wziętego z domu tymczasowego.

    OdpowiedzUsuń
  25. gratuluję :) moje dwa stwory też są przygarnięte, tyle, że nie ze schroniska, a dosłownie z pola ;P mieszkamy na wsi i kiedyś po prostu pojawiły się na podwórzu (jeszcze szczeniaki), teraz mają już 11 lat :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Piękny pies! Widać, że łączy Was specjalna więź. Pieski ze schroniska potrafią okazać wdzięczność.

    OdpowiedzUsuń
  27. Nie wyobrażam sobie swojego domu bez psa, wnosi tyle radości w naszą codzienność, potrafi nauczyć miłości, wierności i szacunku. Każdy pies jest piękny, szczególny dla swojego właściciela, w końcu to członek rodziny. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
  28. Całe życie miałam różne psy.. Głównie takie porzucone i samotne.. Teraz mam od 2 dni dwa kotki z fundacji :)

    OdpowiedzUsuń
  29. również mamy schroniskowego psiaka i wiem że to była świetna decyzja. Jak widzę z jaką czułością ten wielki i ciapowaty olbrzym obchodzi się z moim 6 miesięcznym synkiem, jak widzę radość córki która biega z nim po ogrodzie, kiedy widzę na twarzy synka uśmiech jak tylko zobaczy naszego "Dolara". I czasem jestem zła że w domu fruwa kilo sierści w minutę po umyciu podłogi to radość jaką wprowadził do naszego domu jest tego warta.

    OdpowiedzUsuń

Zamów powiadomienia o nowych postach !